Wiadomości

maj11

Chaotyczny plan Borisa Johnsona. Jak dalej wyglądać będzie życie w UK?

Premier Boris Johnson zapowiedział stopniowy plan rozluźniania ograniczeń wprowadzonych z powodu koronawirusa, podkreślając jednak, że rząd w Londynie będzie za wszelką cenę chciał uniknąć kolejnych fal zachorowań.

Wielka Brytania jest najbardziej dotkniętym koronawirusem krajem w Europie z ponad 31,8 tys. ofiar śmiertelnych. Dane brytyjskiego urzędu statystycznego sugerują, że ostateczna, całkowita liczba ofiar będzie jeszcze wyższa.

W specjalnym przemówieniu nagranym na Downing Street, Johnson przyznał, że liczba ofiar jest "tragiczna", ale przekonywał, że dzięki zastosowaniu wprowadzonych pod koniec marca br. rygorystycznych ograniczeń Brytyjczykom udało się uniknąć "pogrążenia się w katastrofie, w której najgorszy z możliwych scenariuszy zakładał pół miliona ofiar".

Premier - który sam był hospitalizowany z powodu koronawirusa i spędził kilka dni na oddziale intensywnej terapii - zastrzegł jednak, że "byłoby szaleństwem, aby teraz zmarnować te osiągnięcia i pozwolić na drugi szczyt" zachorowań. "To nie jest odpowiedni moment na zakończenie ograniczeń" - podkreślił.

REKLAMA

Johnson przyznał jednak, że walka z wirusem odbiła się poważnie na codziennym życiu Brytyjczyków, czego symbolem są "zamknięte sklepy, porzucone firmy oraz puby i restauracje, w których nie pali się światło".

"Miliony ludzi obawiają się zarówno tej okropnej choroby, ale też tego, w jaki sposób długi okres przymusowej nieaktywności wpłynie na ich sytuację ekonomiczną, a także zdrowie fizyczne i psychiczne" - powiedział, argumentując konieczność przedstawienia planu dalszego działania.

Koronawirus jak terrorysta

Zgodnie z rządową strategią, tempo odmrażania gospodarki mają wyznaczać wskazania nowego systemu ostrzegawczego przeciwko koronawirusowi. Podobny mechanizm jest stosowany w walce z terroryzmem.

Na podstawie najnowszych danych naukowych i wyliczeń dot. wskaźnika reprodukcji wirusa R, rząd będzie na bieżąco określał poziom zagrożenia koronawirusem na skali od jeden (najniższego) do pięciu (najwyższego),

Premier zastrzegł jednak, że obecnie poziom reprodukcji wirusa wynosi pomiędzy 0,5 a 0,9, "a potencjalnie jest tuż poniżej 1", co plasuje Wielką Brytanię dopiero na wysokim, czwartym szczeblu nowego wskaźnika.

Zgodnie z zapowiedziami Johnsona, w najbliższym tygodniu do pracy mogą stopniowo wracać te osoby, które nie są w stanie normalnie pracować z domu, np. zatrudnione w sektorze wytwórstwa przemysłowego lub branży budowlanej. W każdym przypadku warto potwierdzić praktyczne zasady tego powrotu bezpośrednio z pracodawcą.

Pracownicy będą jednak musieli nadal przestrzegać zasad dystansowania społecznego (co najmniej dwa metry odstępu od innych osób) i unikać korzystania z transportu publicznego.

Od środy, 13 maja, zniesiony zostanie także limit ćwiczeń fizycznych poza domem, co oznacza, że Brytyjczycy będą mogli - choć tylko w ramach gospodarstwa domowego - spędzać więcej czasu w parkach, uprawiać sport lub nawet potencjalnie podróżować w ramach Anglii.

REKLAMA

Brytyjskie władze liczą na to, że w drugim etapie - najwcześniej od 1 czerwca - stopniowo będą mogły otwierać się sklepy i placówki edukacyjne, począwszy od zerówki (tzw. reception dla dzieci w wieku 4-5 lat) oraz szkół podstawowych (zaczynając od Year 1, 5-6 lat, oraz Year 6, 10-11 lat).

W trzecim kroku rząd liczy na stopniowe ponowne uruchomienie sektora usługowego, w tym punktów gastronomicznych i innych miejsc publicznych, jak np. kin czy teatrów, które potencjalnie mogłyby wznowić działalność na początku lipca.

Johnson podkreślił jednak, że przedstawiony plan ma na tym etapie charakter "warunkowy i opiera się na szeregu dużych założeń" dotyczących dalszego przebiegu pandemii.

"Będziemy kierować się nie tylko samą nadzieją lub potrzebami gospodarczymi, ale nauką, danymi i wytycznymi dot. zdrowia publicznego" - zapewnił.

Koronawirus na Wyspach: Polacy na razie zostaną w Wielkiej Brytanii

Brytyjski premier zapowiedział także wprowadzenie wkrótce obowiązkowej kwarantanny dla osób przylatujących samolotem do kraju. Z tych regulacji zostaną wyłączeni podróżni z Francji.

Nie zmienia to jednak na razie sytuacji Polaków myślących o przylocie lub wylocie z kraju, bo wciąż nie funkcjonują rejsowe połączenia między Wielką Brytanią a Polską.

Przedstawiony w niedzielę ostrożny zarys powrotu do normalności skupia się na uniknięciu drugiej i kolejnych fal zachorowań, które stanowiłyby zagrożenie dla funkcjonowania służby zdrowia i mogłyby doprowadzić do śmierci kolejnych tysięcy osób.

Premier zaznaczył w tym kontekście, że władze będą "monitorować postęp na poziomie lokalnym, regionalnym i narodowym", zapewniając, że w razie pojawienia się kolejnych ognisk choroby "nie będzie się wahał nacisnąć hamulców".

Przedstawione przez Johnsona zmiany mają więc w efekcie ograniczony charakter, a także - co istotne - w większości obejmą jedynie Anglię.

Władze regionalne Szkocji, Walii i Irlandii Płn. zapowiedziały już wcześniej, że w ich ocenie jest zbyt wcześnie na jakiekolwiek zmiany, a to w ich gestii leży m.in. działanie systemu edukacyjnego.

Dalsze informacje na temat rządowej strategii mają być przedstawione w poniedziałek, kiedy opublikowany zostanie szczegółowy, 60-stronicowy dokument, a premier wystąpi w Izbie Gmin, gdzie odpowie także na pytania posłów.

Lider opozycyjnej Partii Pracy Keir Starmer jeszcze w niedzielę skrytykował jednak nakreślone plany, mówiąc, że oświadczenie Johnsona "wzbudza więcej pytań niż odpowiedzi".

"Wydaje się, że premier zasadniczo mówi ludziom, aby wrócili do pracy bez jasnego planu na temat zachowania bezpieczeństwa lub tego, jak mają do niej dojechać, nie korzystając z transportu publicznego" - tłumaczył.

Jak dodał, przemówienie szefa rządu wzbudziło wątpliwości dotyczące tego, czy pracownicy powinni pójść do pracy już w poniedziałek. "To realny problem dla milionów ludzi" - powiedział.

Jednocześnie Starmer wyraził niepokój wywołany tym, że przedstawione przez Johnsona zalecenia mają objąć jedynie Anglię, co w jego ocenie "rozbija" jedność Zjednoczonego Królestwa.

W podobnym tonie wypowiedział się wywodzący się także z Partii Pracy mer Londynu Sadiq Khan, który podkreślił, że dotychczasowe ograniczenia "nie zostały zniesione" i apelował, że "o ile tylko to możliwe, każdy powinien pozostać w domu".

W niedzielę ogłoszono kolejne 269 ofiar śmiertelnych pandemii, co było jednak najniższą liczbą od marca br. Komentatorzy ostrzegali jednak przed wyciąganiem z tego nadmiernych wniosków z powodu typowych opóźnień dot. raportowania śmierci w weekend.

Źródło:ONET.PL 


 

Pozostałe

Ta strona wykorzystuje pliki 'cookies'. Więcej informacji