Portal CNN pisze, że chaotyczna reakcja służb bezpieczeństwa i ich mała liczebność kontrastowała z reakcją na wiosenne protesty w Waszyngtonie po zabiciu przez policję Afroamerykanina George'a Floyda.

- To był bałagan. Nikt się nie komunikował. Nikt nie wiedział, co mamy tam robić - powiedział CNN anonimowo jeden z funkcjonariuszy federalnych wysłany do Kongresu. - Zanim służby Kapitolu poprosiły o pomoc, tłum był już w budynku - przekazało inne źródło.

Wcześniej burmistrz Bowser prosiła rząd, by nie rozmieszczać znacznych sił w mieście i zapewniała że stołeczna policja wraz z niewielkim oddziałem Gwardii Narodowej jest przygotowana na protesty. Sił policji i straży Kongresu okazało się jednak za mało, by powstrzymać tłum.

Policja ze stanu Maryland była w Waszyngtonie, ale czekała na wskazówki od stołecznej policji do późnego popołudnia - przekazał ich rzecznik.

Źródła CNN informują, że Trump początkowo sprzeciwiał się rozmieszczeniu w mieście Gwardii Narodowej, ale wiceprezydent Mike Pence skutecznie naciskał w tej kwestii na Pentagon.

REKLAMA

Jeszcze po zapadnięciu zmroku w gmachu Kapitolu funkcjonariusze chodzili od drzwi do drzwi, przeszukując biuro po biurze, sprawdzając czy są w nim jeszcze demonstranci. Po stwierdzeniu, że jest bezpiecznie, po bezprecedensowym i szokującym świat szturmie na Kapitol, Kongres wznowił obrady i oczekuje się, że w ciągu kilku godzin zatwierdzi wyborcze zwycięstwo Bidena.

Źródło: ONET.PL