Wiadomości

mar22

Unia przesuwa datę brexitu. Ostatnia szansa dla Wielkiej Brytanii

Na tydzień przed wyznaczonym dniem brexitu przywódcy unijni zaproponowali przesunięcie jego daty o prawie dwa miesiące, ale pod warunkiem, że premier May zdoła nakłonić Izbę Gmin do ratyfikowania umowy rozwodowej z Brukselą. Jeśli posłowie po raz trzeci odmówią, Unia daje Londynowi czas do 12 kwietnia, by zdecydował co dalej. Oznacza to, że brexit na pewno nie nastąpi 29 marca.

Zanim Rada Europejska, której przewodniczy Donald Tusk, podjęła decyzję, przywódcy odpytywali Theresę May w sprawie jej planów. Trwało to godzinę i 45 minut. Według urzędników obecnych na spotkaniu, pani premier nie była w stanie "klarownie na nie odpowiedzieć".

A pytano ją na jakiej podstawie uważa, że zdoła wygrać kolejne - trzecie już - głosowanie w sprawie umowy rozwodowej i co się stanie, jeśli Izba Gmin znów tę umowę odrzuci.

Nie ma się co dziwić, że May nie miała na te pytania dobrych odpowiedzi – w Parlamencie brakuje jej ok. 70 głosów jej własnych kolegów partyjnych i jeśli przedstawi im w przyszłym tygodniu umowę, w której nie zmieniono nawet przecinka, to wynik głosowania jest jasny.

"Rada Europejska wyraża zgodę na przedłużenie (daty brexitu - red.) do 22 maja 2019 r., pod warunkiem zatwierdzenia umowy o wycofaniu przez Izbę Gmin w przyszłym tygodniu. Jeśli w przyszłym tygodniu Izba Gmin nie zatwierdzi porozumienia o wyjściu, Rada Europejska zgadza się na przedłużenie do 12 kwietnia 2019 r. i oczekuje, że Zjednoczone Królestwo wskaże wcześniej jakie ma zamiary, tak aby mogła je rozpatrzyć Rada Europejska”, głosi ostatecznie ustalona i najdłużej dyskutowana część dokumentu końcowego.

"Rada Europejska zaznacza, że nie można renegocjować porozumienia w sprawie wyjścia, które zostało uzgodnione między Unią a Wielką Brytanią w listopadzie 2018 r.", stwierdza stanowczo dokument.

Donald Tusk potwierdził dziennikarzom, że przedłużenie do 12 kwietnia "w praktyce oznacza, że do tego dnia wszystkie opcje pozostaną otwarte".

Posiedzenie Rady Europejskiej przeciągnęło się do późnej nocy, bo powstał spór o czas, na jaki można opóźnić brexit i czy należy po prostu pozwolić Wielkiej Brytanii pogrążyć się w chaosie 29 marca, jeśli po raz trzeci odrzucą w przyszłym tygodniu umowę rozwodową, jaką pani May uzgodniła z Brukselą.

Ostatecznie ustalono, że data brexitu zostanie przesunięta o niemal dwa miesiące, do 22 maja, ale pod warunkiem, że Izba Gmin zatwierdzi w końcu tę umowę. Uzgodniona data przypada na dzień przed rozpoczęciem serii krajowych głosowań w wyborach do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się między 23 a 26 maja.

Dalsze przedłużanie doprowadziłoby do konieczności przeprowadzenia przez Brytyjczyków wyborów albo do poważnych problemów prawnych dla całej Unii w wypadku, gdyby ich jednak nie przeprowadzili.

Należy się jednak spodziewać, że Izba Gmin po raz trzeci odrzuci proponowaną umowę rozwodową – przywódcy postanowili więc przygotować się na taką okoliczność i podarowali Brytyjczykom dwa tygodnie na zorganizowanie prowizorki prawnej i logistycznej, by uniknąć kompletnego chaosu po wyjściu z Unii bez porozumienia.

Wszystko więc wskazuje na to, że Wielka Brytania opuści Unię Europejską 12 kwietnia. I będzie to już ostateczne upokorzenie, bo okazało się, że nawet datę odzyskania wymarzonej suwerenności wyznaczyła Brytyjczykom Bruksela.

12 kwietnia Wielka Brytania stanie się państwem trzecim wobec Unii Europejskiej i nie będzie z nią miała żadnych umów – ani handlowych, ani finansowych, ani wizowych, ani o wymianie danych policyjnych, ani o zatrudnieniu cudzoziemców, ani o opiece medycznej… Można tak wymieniać jeszcze długo.

Brexit bez umowy oznacza też, że Wielka Brytania nie zapłaci uzgodnionych alimentów w wysokości kilkudziesięciu miliardów euro.

Można jeszcze dodać, że niemiecka Fundacja Bertelsmanna wyliczyła, że brexit bez umowy uderzyłby szczególnie w obywateli Wielkiej Brytanii, pozbawiając Zjednoczone Królestwo 57,3 mld euro dochodów rocznie i 40,4 mld euro w sumie w pozostałych 27 państwach członkowskich UE.

Na krótko przed brukselskim posiedzeniem Rady, brytyjscy przeciwnicy brexitu podjęli jeszcze jedną dramatyczną próbę wpłynięcia na panią May, by doprowadziła do powtórnego referendum. Ale ich petycja on-line spowodowała tylko zablokowanie parlamentarnych serwerów, kiedy liczba głosujących zbliżyła się do miliona.

Referendum nie będzie… choć głowy nikt za to nie da, bo tyle już było nagłych zwrotów akcji w tym dramacie, że niczego nie wolno wykluczać.

Źródło: ONET.PL 


 

Pozostałe

Ta strona wykorzystuje pliki 'cookies'. Więcej informacji